Zaczęło się od tego, że przyszło mi do głowy uporządkować tkaniny. Stooosy tkanin, cała szafa szmatek. Oczywiście znów zaczęłam snuć plany z serii "czego to ja sobie nie uszyję". Postanowiłam uszyć coś szybkiego, o czym już dawno myślałam. Torba na zakupy - "praktycznie będzie", pomyślałam. Wyciągnęłam zapasy płóciennych tkanin zakupionych dawno temu w Ikea oraz cienką bawełnianą pościelówkę na podszewkę, wykroiłam "na oko", zszyłam i... torba wyszła duża. Nawet bardzo. Mąż nie wierzy, że ktokolwiek tam będzie zakupy nosił. No, ale na plażę będzie jak znalazł :)
hym... smutłam, bo mi komentarz zeżarło..
OdpowiedzUsuńA torba? Dlaczego tylko na plażę? Toż to będzie idealna do tego, żeby małe co-nie-co do pracy nosić ^^
Miło mi, że tu jesteś :)
UsuńMałe co-nie-co? Obiad dla wszystkich i tira pomarańczy na deser? ;) torba jest naprawdę dużaaaaaa, DUŻŻŻŻAAAA!!!